Wednesday 30 March 2011


















 

Amerykański Lew Rywin (Casino Jack/W Krainie Pieniądza)


"Casino Jack" to nie "Blackjack"
Bez rozgłosu i medialnych fanfar pojawił się nowy film Kevina Spacey. Obraz ten opowiada głośną historię lobbysty Jacka Abramoffa, która poruszyła świat amerykańskiej polityki kilka lat temu (wyobraźcie sobie aferę Lwa Rywina do dziesiątej potęgi) i w której postaciami w tle są tak znane twarze jak George W. Bush czy niedawny kandydat na prezydenta John McCain (przegrał z Obamą). Pisząc w poprzednim zdaniu „lobbysta” miałem na myśli raczej takie rzeczy jak: korupcja, przestępstwo i oszustwo, których to bohater filmu dopuścił się w celu zarobienia milionów dolarów.

Korupcja z Indianami i greckim kasynem w tle
Mamy więc Abramoffa, który zdobył sobie sławę jako jeden z najskuteczniejszych lobbystów w Waszyngtonie, ale któremu marzą się „prawdziwe” pieniądze (minimum sześciocyfrowe). Wraz ze swoim wspólnikiem w „interesach” - Michaelem Scanlonem (nieprzekonywujący Barry Pepper) widzi szansę na miliony w hazardzie (mamy grecki wątek z kasynami na statkach oraz wątek z koncesjami na kasyna na terenach rezerwatów indiańskich – polecam poczytanie  trochę na ten temat; rezerwaty zwolnione są od podatków, tak więc możecie się domyślać jak wielkie pieniądze przechodzą przez kasyna na terenach plemiennych). Wszystko idzie świetnie do „momentu”. Ale o momencie nie będę pisał – przekonajcie się sami, jak szybko wszystkie sznurki intrygi zaczęły pękać.

Dla kogo film?
Nie owijając w bawełnę - ciężko mi stwierdzić, czy filmem może zainteresować się przeciętny Kowalski. Jeśli widzieliście trailer, nie spodziewajcie się rozwinięcia tych 3 minut napięcia w epokowy polityczny thriller. Osobiście przyglądam się Ameryce dobrych parę lat, więc „Casino Jack” obejrzałem z wypiekami na twarzy (zwłaszcza, że  pamiętam sprawę z doniesień prasowych), ale wątpię, żeby historia zdobywającego „ogniem i mieczem” polityczne wpływy amerykańskiego Żyda, znalazła wielu odbiorców w naszym pięknym kraju.  Jeśli ktoś jest ciekawy jak wygląda paskudna strona amerykańskiej polityki – polecam film.  Jeśli myślisz, że polska scena polityczna jest lepsza tylko od białoruskiej – polecam film. Jeśli lubisz Kevina Spacey - patrz niżej.

Gra za miliony dolarów
Kevin Spacey jest świetny (świetny!!) od pierwszych sekund i głównie na jego barkach spoczywa cały film. Warto obejrzeć tą produkcję właśnie dla kreacji jaką stworzył ten zasłużony dobremu kinu aktor. Na uwagę zasługuje jeszcze John Lovitz jako zbankrutowany cwaniaczek-biznesmen, który do swojej codziennej  fajtłapowatości dorzuca zimną bezwzględność (efekt więcej niż zadowalający).  Ale to dla Kevina Spacey warto wypożyczyć dvd.

Filmowy finał
Myślę, że nic się nie stanie jak zdradzę, że Jack trafił do więzienia (dzięki FBI). Komisja senacka, która przesłuchiwała Abramoffa składała się z ludzi, którzy brali od niego grube czeki na kampanię. Ci którzy mówili największe komplementy pod jego adresem pól roku wcześniej, w trakcie śledztwa mówili o najzwyrodnialszym przypadku w historii Ameryki. Wiecie – raz na wozie....
Abramoff spędził za kratkami mniej niż 4 lata (za łapówki, fałszowanie dokumentów i podatki)  i wyszedł na wolność miesiąc temu (3 grudnia 2010). Pracował w koszernej pizzerii (w trakcie odbywania wyroku), a teraz pewnie nie narzeka na brak zajęć. Może zacznie kręcić filmy (widzę, że podobieństwo do Rywina nie jest tylko jednopłaszczyznowe), gdyż reżyser położył w tym dziele duży akcent na zamiłowanie Jacka do kina. A propos reżysera - George Hickenlooper zmarł niedługo po premierze filmu (czy ktoś jeszcze nie wierzy w teorie spiskowe?).

A ja zakończę słowami Abramoffa do przesłuchującej go komisji: 

„And you call me a fraud? You fucking hypocrites! You should stand for something. You should protect people!”

0 comments:

Post a Comment

Archiwalia

Powered by Blogger.