Tuesday 29 March 2011








Opublikowane 19.11.2010











I love Grandaddy
Grandaddy to jeden z moich ulubionych zespołów przełomu wieków. Po ich ostatniej (przez ostatnią mam na myśli kończącą działalność zespołu) płycie w 2006, Jason (siła stwórcza Grandadda) wydał album "Yours Trully, The Commuter", który niestety mnie nie zachwycił, a dzisiaj ukazuje się „Music Meant To Accompany The Art Of Ron Cameron”.

Co to?
Jak sam muzyk to określił, jest to album „śmieci” i niedokończonych pomysłów, których najzwyczajniej chciał się pozbyć.  Coś by wyczyścić dysk twardy komputera.  Nie brzmi zbyt zachęcająco, prawda?

Całkiem miłe grzebanie w odpadkach
Mamy więc dwanaście niechcianych utworów Jasona Lytle’a na krążku. I wiecie co? Jest dobrze. (Jeśli coś się zmieni w ciągu następnych dni, zobaczycie wielki czerwony UPDATE na głównym blogu dadaniusa). Ale na razie jest ok. Na płycie są specyficzne grandaddowskie (a raczej lytlesowskie) harmonie, wrażliwość  i szczerość, a spokój i luz są wyczuwalne od pierwszych taktów. Tak w skrócie: mamy trzy utwory z wspólnym tematem, dużo elektroniki(tej „efektowej”), proste akustyczne akordy, trochę fortepianu i trochę tekstu. Nikt tu w eksperymenty się nie bawi, ani nie dąży do zrewolucjonizowania współczesnego świata muzyki. Trzeba się pogodzić, że nie ma jakieś wielkiej nadziei na stylistyczną woltę Jasona w przyszłości, ale mi brakowało takiej płyty i na pewno nadchodząca biała śmierć będzie ciut milsza w tym roku. 


DO POSŁUCHANIA:
Na pewno:  03 – Liquid Hyper Tweeker Energy Drinks



Dla wytrwałych: 10 – Indie Rock Freestyle

0 comments:

Post a Comment

Archiwalia

Powered by Blogger.