Tuesday 29 March 2011








Straciliśmy parę godzin wsłuchując się w to coś. Nie popełnijcie tego błędu.









Brodaty Shołman
Beadyman to jeden z fenomenów youtuba. Ludzki beatbox (czyli koleś, który stwierdził w pewnym momencie życia, że uczyni świat lepszym, wydawając z siebie dziwne dźwięki). Ma od kilku lat regularne tournée po mniejszych i większych pubach – a teraz nagrał płytę. Niepotrzebnie.

Briefing
Płyta jest niesłuchalna. Jeśli wytrzymacie do końca tego długiego i pasjonującego jak brazylijska telenowela albumu to gratulacje. Dla nas o jeden most za daleko. Otwierający płytę krzyk dziecka jest tak irytujący, że chcieliśmy wyrzucić ten krążek za okno, a już słuchanie tego po raz enty doprowadzi gdzieś do jakiegoś masowego mordu. Dalej jest mizernie przeplatane z nudno i podszyte brakiem jakiegokolwiek pomysłu na płytę. Przeraża już sama liczba utworów – 20 – ale pięć z nich to jakieś nietrzymające się kupy wywiady/urywki z radia czy czegoś innego. Szczerze, to nie mieliśmy najmniejszej ochoty nawet dowiedzieć się, o co chodzi. Muza to jakaś kolaboracja trip hopu z hip hopem, nawet afrykańskie rytmy są przez chwilę, techno i electro – jak już ktoś chce wiedzieć. Coś tam od czasy do czasu popierdzi w głośnik, ktoś zapoda parę wersów słów, potem wejdzie jakiś beat, a wszystko można wyrzucić i zamknąć pokrywę do kosza. Na finał mamy kawałki po 7 minut, które przelewają czarę goryczy. Trzymajcie się od tego z daleka. 


DO POSŁUCHANIA:

Jedynie to: 02 Twist Your Ankal

0 comments:

Post a Comment

Archiwalia

Powered by Blogger.