Friday 4 March 2011








Wracamy do zeszłorocznej gwiazdki i trwającego ponad dwie godziny koszmaru.










Ten film to dramat. Dramat dla widza, nawet takiego jak my - niezbyt wyszukanego i wymagającego. Nie zaoferował nam nic, co by nas zainteresowało. Ostatni raz tak często spoglądaliśmy na zegarek czekając w kolejce w łódzkim urzędzie. I co tam do jasnego Vondruka robi Jeff Bridges?

Bzdurna historyjka o komputerowym programie - w jakimś zakurzonym komputerku z lat osiemdziesiątych - zagrażającym całemu światu, woła o pomstę do nieba. Tak samo żałosne są próby wciągnięcia widza w fabułę. I te idiotyczne wyścigi - ze śladem zostawianym przez pojazdy, śmiertelnym dla przecinających go przeciwników. Może na "hungry snake'a" w mojej nokii to fajny pomysł, ale na ekranie wygląda to przykro. Zwłaszcza w 2010 roku.

Na tym tle popisy aktorów pogrążają "Tron" w jeszcze głębsze czeluści chłamu. Poobserwujcie tylko głównego bohatera i zobaczycie, że "Bold And Beautiful" ma lepsze kreacje.

Jedyną rzeczą, która dostarczyła nam troszeczkę emocji była kolacja (zaraz jak główny bohater spotyka się z ojcem (Bridges). Oto w sercu software'u, na stole leży pieczony prosiak .Wraz z ryjem. WTF! Spójrzcie sami:



Kończymy. Głupio bić grubego piegusa w pinglach. Jesteśmy tylko zdumieni, że jak na taką szmirę oceny w internecie są na poziomie 50%. Rozumiemy, że miliony dolarów poszły na efekty - ale one same w sobie są niczym. Wystarczają na 15 minut. I tyle powinno to dzieło trwać - dodawane jako freebie do "Incepcji". Trzymajcie się z daleka!

0 comments:

Post a Comment

Archiwalia

Powered by Blogger.