Friday 4 March 2011






"Fighter" to zdecydowanie największa dzisiejsza premiera. Oto nasza opinia (opublikowana na dadanius-filmy 7 stycznia):












Rocky To Laluś (Fighter)


"It's My Life!"
Bokserzy pochodzenia irlandzkiego nie mają tak fajnie, jak ci pochodzenia włoskiego (to taki wstęp filmowo-społeczny, który nasunął się autorowi tego posta, po obejrzeniu filmu) . New Jersey nie jest miłym miejscem dla młodego i dumnego Micky Warda (podobno miał wielkie serce do walki, ale niestety aktor grający jego rolę (Mark Wahlberg), nie potrafił wykrzesać z siebie choćby krzty waleczności). Główny bohater filmu, to nie Rocky Balboa.

Kolejny film o boksie
Miało być tak jak zawsze: „Rocky” i „Raging Bull/Wściekły Byk” to filmy, które „Fighter” miał wymazać z pamięci publiczności. W końcu pan Wahlberg trenował boks ponad rok (w paru wywiadach zarzekał się, że trenował „profesjonalnie” parę lat), by jak najdokładniej pokazać syzyfowy wysiłek człowieka chcącego zaistnieć na bokserskiej scenie. Szkoda, że nie spędził tego czasu w dobrej szkole aktorskiej (bez wylewania zoilowskiej żółci) –  może wyglądałby trochę gorzej, ale z pewnością główny bohater filmu nabrałby troszeczkę więcej koloru.  Przepraszam, za tak zawiłe zdania. Powiem to krócej: WAHLBERG POŁOŻYŁ FILM NA DESKI. Brak charyzmy, śladowe ilości sztuki aktorskiej oraz niezmienny wyraz twarzy powodują, że każdego inny aktora w tej produkcji pamięta się o niebo lepiej.  Tak to jest, jeśli podąża się za wielkim Stevenem Seagalem...




O dzięki Ci wielki Bale’u!
Batman uratował ten film. Christian Bale jest rewelacyjny! Gra on starszego brata głównego bohatera  - Dicky Eklunda,  ćpuna uzależnionego od cracku (kokaina). I powiem szczerze: zdjąłem czapkę w pierwszej milisekundzie pojawienia się Bale’a na ekranie. Jeśli nie widziałeś „Trainspotting” to masz szanse zobaczyć narkomana na ekranie.  Jeśli znasz Bale’a z batmanów, american psychów, equilibriumów czy terminatorów – przygotuj się na trzęsienie ziemi. Na ringu Wahlbergowi obijają twarz (może w rytmie Good Vibrations ), ale wszystkie emocje widza są przy Dicky’im. (Jeszcze jedno - nie wierzcie zapewnieniom producentów, że zobaczycie najlepiej nakręcone bokserskie walki w historii kina. Mijający o kilkanaście centymetrów od twarzy Apolla cios Balboy, miał więcej emocji niż wszystkie mordobicia w "Fighterze" razem wzięte). 

Aaaa... Historia 
Autentyczna. Dicky i Micky żyją do dzisiaj; bez problemu znajdziecie ich strony internetowe, a ostatnie walki Micky’a odbyły się w 2003 roku (chociaż filmowa opowieść kończy się parę lat wcześniej). Mamy więc dwie równoległe historie: o drodze Warda po mistrzowski pas i o upadku i odkupieniu Eklunda. Wszystko to z liczną irlandzką rodziną i obsesyjną matką w tle (Melissa Leo). Po drodze Micky zakochuje się w barmance (Amy Adams - całkiem przekonująca kreacja), która porządkuje wiele spraw w jego zawodowym życiu i nagle mamy walkę o mistrzostwo, a zaraz potem koniec filmu. Tadam. 



Komediowy Oddech:
- 28:42 min - Bale wyskakuje z pierwszego piętra do wielkiego kubła na śmieci uciekając przed matką (był na "haju"), tylko po to by znaleźć ją czekającą tam na niego. Ach, nie dość, że jeżdżą zawsze z przodu, to jeszcze nie można w spokoju sztachnąć się krakiem.                                                        

0 comments:

Post a Comment

Archiwalia

Powered by Blogger.