Energetyczne trio z paroma fajnymi melodiami.
Another chance
Przez ostatnie lata grupa ta zdobywa coraz większą popularność, lecz stopniowo. Ich czwarty album z pewnością nie sprawi, że ich kariera nagle poszybuje w niebiosa. Bo nie ma zbyt wiele do zaoferowania.
Co to?
To co znajdziemy na krążku to brytyjski indie rock (podkreślamy słowo brytyjski) na gitarę, perkę i bas. Dorzućcie do tego całkiem interesujące teksty, charakterystyczny wokal oraz wyspiarka tradycję (słyszymy trochę Public Image Ltd) układania melodii i macie Young Knives. Albo jedną z trzystu tysięcy kapel na tym świecie.
Sinusoida
Album zaczyna się ciekawie (otwierający "Love My Name", oraz czwarty "Human Again"), potem mamy pikowanie w dół - dzięki bezpłciowym, spapciałym piosenkom, by tuż przed ziemią odbić sie w górę i uratować się przed nieuniknioną katastrofą (najlepszy na płycie "Storm Clouds", oraz ostatni "Glasshouse").
Wynik
Cztery kawałki, które polubiliśmy to z jednej strony dużo, ale tylko jeden trafi do naszej playlisty na dłużej. Panowie nie dali nam zbyt wiele argumentów za tym, by trzymać ich na radarze w przyszłości. A my trochę czujemy się głupio, bo spodziewaliśmy się czegoś ciekawszego. Ale przynajmniej możemy ostrzec szanownych czytelników.
DO POSŁUCHANIA: (niestety nigdzie nie możemy ich znaleźć)
Na pewno: 10 - Storm Clouds
Dla wytrwałych: 04 - Human Again
Singiel: 01 - Love My Name
0 comments:
Post a Comment