Monday 18 April 2011








O Boshe!











Degrengolady Wesa Cravena ciąg dalszy (Krzyk 4 / Scream 4)

Jedenaście lat minęło
Trzecia część Krzyku wołała o pomstę do nieba. Wydawało się, ze seria ta spocznie na dobre na półkach wypożyczalni, a sprzedające się hurtowo maski, będą straszyć tylko podczas Halloween w zachodnich krajach. Stało się jednak inaczej - ktoś dał 40 mln dolarów Wesowi, on zatrudnił scenarzystę pierwszych dwóch części i postanowili odgrzać stare pomysły i jeszcze raz spróbować przestraszyć dzieciaki.


Zmarszczki
Bohaterowie są zmęczeni. Courtney Cox oraz Neve Campbell jeszcze próbowały udawać, ze chce im się brać udział w zdjęciach. Popis beztalencia i braku zaangażowania dał David Arquette (spokojnie, nie mówimy, że generalnie jest dobrym aktorem, ale wyjątkowo "dał ciała" w tym obrazie). Chociaż paradoksalnie - tylko oni utrzymują ten film na powierzchni oglądalności, bo to co możemy zobaczyć u mniej lub bardziej znanych młodych aktorów, oscyluje na granicy kpiny z widza.

Strach zawsze wybiega znikąd
Film straszy nas tylko w jeden sposób (serio, wszystkie sceny morderstw go wykorzystują) - najbardziej prymitywny - stosując metodę wyskakującego trupa z szafy. Nagle ofiara zaczyna coś przeczuwać, potem mamy jedną, albo dwie zmyłki i gdy już wydaje się, że wszystko będzie dobrze - KABUM! - Ghostface pakuje nóż w brzuch, słychać charczenie i cuchnąca, prawie czarna, krew wylewa się z brzucha na sweterek. Ilością tego typu scen ze "Scre4ma", można by obdzielić następne piętnaście horrorów. A my znudziliśmy się po pół godzinie.


Ale miał dobre momenty
Tak. Jest w tym filmie parę sekund na wysokim poziomie. Wtedy gdy nastolatkowie oglądają w telewizji "Shaun Of The Dead", a my możemy zobaczyć scenę w ogródku.

O czym jest!
Co? Ktoś się pyta o fabule? Ghostface zarzyna jak świnie co tylko podejdzie mu pod rękę (głównie nastolatków, trochę policjantów). Pytanie tylko, kto kryje się za maską. A jak już zobaczycie końcowe rozwiązanie, a zwłaszcza motyw oraz uzasadnienie, to zrobicie przysłowiowego plaskacza w czoło. Z jakimś bluzgiem z pewnością.


No. No. No.
Nie idźcie na to za żadne skarby świata. Przyznajemy - "Krzyk 4" jest lepszy od poprzedniego filmu Wesa "Zbaw Mnie Ode Złego", ale tak na dobra sprawę, to każdy film jest od niego lepszy. Jeśli pomyślimy, że przez te prawie dwie godziny mogliśmy obserwować jak rośnie nam wielkanocna rzeżucha w kuchni, to szlag nas trafia. No chyba, że lubicie oczywistą oczywistość serwowaną na talerzu i produkowaną dla troglodytów. Do kosza!


Podobną minę mieliśmy podczas oglądania tego filmu.


0 comments:

Post a Comment

Archiwalia

Powered by Blogger.