Friday 23 March 2012






Jesteśmy pod wrażeniem. Mocna pozycja w tygodniu całkiem interesujących filmów. Dla Prawdziwych Menszczyzn.















Wielki nasz Neesonie
Neesona nie sposób nie lubić. My uwielbiamy tragizm i smutek, które wlewa w niemalże każdą swoją postać, co w ostatnim czasie pozwoliło nam wytrwać do końca na paru jego filmach i nawet nie żałowaliśmy zostawionego w kinie czasu. A poza tym to świetnym aktorem jest i basta. Dlatego na jego nowy film wybraliśmy się bez obaw, co nie było do końca takie oczywiste, bo trwa on dwie godziny.
  
O co chodzi
W "Przetrwaniu" nie liczcie na niesamowity scenariusz. Ot, historia paru samolotowych rozbitków, którzy nie dość, że mocno zszokowani i obici przeżyli kraksę w górach lodowatej Alaski, to jeszcze muszą stawić czoła watasze krwiożerczych wilków. Jak widać pech nie tylko u nas chodzi parami.

Hej ho! Hej ho! Po życie by się szło!

Wolfpack
Ciary chodzą po plecach za każdym razem gdy na ekranie pojawiają się wilki. Na nas te sceny zrobiły ogromne wrażenie, dzięki niesamowitemu udźwiękowieniu i gęstej atmosferze strachu i zagrożenia (i wcale nie potrzeba grubych dolarów by uzyskać sugestywność). Gdy w nocy jeden z bohaterów zaczyna "wyć" do ukrytych w mroku bestii i nagle odpowiada mu kilkanaście wilków, to o mało co nie uciekliśmy z kina. Jedna z najfajniejszych scen jakie widzieliśmy w tym roku. I wcale nie wyglądały (wracamy do wilków) tak, jak przedstawił je Conan:



Jeszcze parę plusów
Zdjęcia. Utrzymane w szarych, stonowanych barwach (czyżby dlatego angielski tytuł?), są idealnym partnerem opowieści o męstwie, przetrwaniu i pokonywaniu swoich lęków. Postacie drugoplanowe - dalekie od banału, ciekawe i zagrane dobrze. Reżyseria świetna (Joe Carnahan), mimo paru delikatnie odczuwalnych dłużyzn. I ostatni - jest to naprawdę dobra sensacja.

Koniec imprezy. Wracam do domu.

Wielki nasz Neesonie - część główna
A Neeson jest rewelacyjny. Nas zachwycił w pierwszych minutach filmu, kiedy (parę minut po kraksie) pochylił się nad rozhisteryzowanym kolesiem - krew tryska mu z brzucha, a on pyta się drżącym głosem "czy wszystko ze mną w porządku?" - i prosto w jego oczy powiedział: "umrzesz, oto co się stanie. Ale wszystko jest ok". I zrobił to tak, że mu uwierzyliśmy. Dalej jest jeszcze lepiej. Warto zobaczyć Liama w tym filmie!

Troszkę więcej
A na sam koniec, dodamy jeszcze, że jest to film trochę głębszy od zwykłej survivalowej sensacji. Wystarczy skupić się tylko na głównej postaci, a parę egzystencjonalnych pytań powinno zrodzić się w zakamarkach szarej masy. Jeśli nam się to udało to coś musi być na rzeczy.  


0 comments:

Post a Comment

Archiwalia

Powered by Blogger.