Sunday 11 September 2011






Familijny ziew.














Dla Nicka Nolte?

Happy Family
Happy Madison wzięła się do roboty w tym roku i po paru miesiącach mamy kolejną "sandlerowską" produkcję - tytułowego Zoo-ciecia. Dyrektorzy firmy mogą odetchnąć, bo film już zarobił ponad sto milionów dolarów, a dopiero wchodzi na ekrany kin poza USA. No ale tyle finansów, czasu nie ma za dużo, przejdźmy więc do meritum.

Sorry, Kevin zeżarł trzeciego niedźwiadka
Meritum
Film to familijna papka dziejąca się w zoo. Bajeczka w której zwierzęta gadają między sobą po angielsku i starają się przekonać "najlepszego opiekuna" - Kevina Jamesa, do nieopuszczania nowojorskiego zoo, a także pomóc mu w życiu osobistym. Zakochany jest bowiem w pięknej jędzy Leslie Bibb, niezauważając prawdziwej miłości w osobie czarującej Rosario Dawson. Kto jeszcze nie wie jak to się skończy, ten chyba nie widział żadnego filmu z Sandlerem.

Chemia niewątpliwie jest. Kevin łyknął już dwa Lideriny i ma jeszcze cztery w kieszeni.

Parę plusów
Gwiazdy z pewnością zrobiły swoje (jak S. Stallone czy Cher), by przyciągnąć tłumy do kin, ale żadnej charakterystycznej kreacji nie pamiętamy. Animacja zwierząt jest fajna i można przez parę minut dać się nabrać jej klimatowi. Podobała nam się scena na przyjęciu, gdzie popis fizycznej sprawności zaprezentował Kevin James. Świetna jest też jego wycieczka z gorylem (w wersji oryginalnej najlepszy w tym filmie głos - Nick Nolte) na miasto. I tyle.

Właściwie warto tylko dla tej sceny...

Zieew...
A reszta jest co najwyżej na średnim poziomie. Szkoda, że od połowy robi się nudno, ale większym grzechem było to, że robi się też sztucznie i sztampowo. A dobrych żartów jak na lekarstwo. Na wypad z rodzinką (muszą być jakieś dzieciaki) w sam raz. Ale żadnej satysfakcji nie daje.


0 comments:

Post a Comment

Archiwalia

Powered by Blogger.