Monday, 14 March 2011







Inteligentne kino? Proszę nas nie budzić (nie było tak źle).

















Allen znów namieszał (Poznasz Przystojnego Bruneta / You Will Meet A Tall Dark Stranger)

Za 15 lat...
Nie czujemy się jeszcze tak dojrzale by tematyka ostatnich filmów Allena wzbudzała w nas mocniejsze uczucia, aczkolwiek ogląda się je całkiem zgrabnie (albo dobrze, jak „Vicky Cristina Barcelona”). Po wczorajszym „Skąd Wiesz” byliśmy na bardzo podobnym filmie, aczkolwiek lepiej napisanym i ... krótszym. 



Zaplątani
Akcja dzieje się Londynie, bohaterami jest rodzinka: mąż (Josh Brolin), żona (Naomi Watts) oraz teściowie: Anthony Hopkins i Gemma Jones. Jak to u Allena - dzieje się! Hopkins rozwodzi się z żoną po 30 latach i podrywa sex blondi (prostytutkę) z którą bierze ślub, Jones uzależnia się od wróżącej z fusów hochsztaplerki, która mówi jej niestworzone brednie byleby nie skończył się strumień funtów; Brolin ma „blokadę pisarską” i żyje na garnuszku Watts i wkrótce poznaje piękną Hinduskę; Watts podkochuje się w swoim szefie (którego gra Banderas) i w końcu rzuca Brolina – a to dopiero połowa filmu. Jednego nie można Woody’emu odmówić – jak nikt potrafi poplątać losy swoich bohaterów. I w tym filmie dochodzimy do momentu, w którym supeł jest nie do rozplątania. 



Kino domowe
Aktorstwo, reżyseria – wszystko na allenowskim (satysfakcjonującym) poziomie. Z pewnością nie można wyróżnić „Bruneta” za coś szczególnie. Jedna uwaga – film nie jest za bardzo kinowy. Lepiej sprawdziłby się w domu, gdy za oknem jest już ciemno, a kot siedzi ci na kolanach. 



Przewrotny wniosek
Film ma w sobie ciepło i mimo faktu, że marzenia prawie wszystkich bohaterów legną w gruzach, to mamy taką naiwną nadzieję, że wszytko będzie ok. W końcu Allen jedyną szczęśliwą osobę robi z nawiedzonej teściowej, wierzącej ślepo wróżbitce. 



Nie bałdzo
Nie możemy specjalnie polecić tego filmu. Jeśli lubisz Allena, to z pewnością nie przeżyjesz katharsis. My czujemy się średnio. Mamy wrażenie, że Allen od dłuższego czasu (z wyjątkami) robi filmy "z rutyny" niż z potrzeby serca i „Brunet” dokładnie takim jest. A to ciut za mało. 


0 comments:

Post a Comment

Archiwalia

Powered by Blogger.