Verbinskiego skok na pieniądze z animacji - udany.
Polowanie na jaszczurkę (Rango)
Wysokie oczekiwania
Usiedliśmy w kinie spodziewając się uczty. Ogromny budżet, Verbinski oraz Johnny Depp, kreskówka dziejąca się na Dzikim Zachodzie. Tylko bohaterowie wprost ze świata gadów i płazów to dość... oślizgły pomysł. Ale zaraz się wszystkiego dowiecie.
Śmierć pojawia się często
Na tym filmie są trupy. Zwierzątka giną nie tylko w wyniku naturalnej kolei rzeczy (większy zjada mniejszego). Zobaczycie też prawie że masową eksterminację krecików. Latających na nietoperzach. W takt muzyki Wagnera.
Szczerbaty kot
Stylistyka kreskówki jest świetna. Film jest brudny, wszechobecny jest klimat pierwszych westernów Clinta Eastwooda (który pojawi się w roli Ducha Zachodu – świetna scena!), na każdej postaci widać trudy życia na pustyni - brakujące zęby, obszarpane łachy oraz liczne blizny. To był dla nas jeden z wielkich plusów „Rango” – w pewnych momentach robiła się z tego antykreskówka.
Brawo dla programistów
Jak już jesteśmy przy animacji, to trzeba powiedzieć że 140 mln nie poszło na marne. To co widzimy na ekranie jest najwyższej próby i żaden malkontent nie powinien narzekać. Takie „Tangled” którego produkcja była o wiele droższa nie może nawet uprać brudnych skarpetek naszemu kameleonowi z głosem Johnny'ego Deppa.
Fabuła na miarę Norrisa
Dobry film musi się jednak obronić po zdjęciu z niego bajerków technicznych. A tutaj „Rango” ma największe braki. Broń Vandruka, nie myślcie, że spodziewaliśmy się głębokiego dramatu psychologicznego z dziesięcioma płaszczyznami interpretacji. To tylko kreskówka. Ale gdyby ten sam scenariusz zrobiony był jako film fabularny, z samym Johnnym Deppem w głównej roli odniósłby spektakularną porażkę na miarę choćby „Waterworld”. Bo mamy tutaj wszystkie sztuczki ze starej hollywoodzkiej książki, które widzieliśmy już setki razy.
Oczywiścizm
Rango pojawia się w miasteczku i zostaje bohaterem (szeryfem) mimo woli. Musi uporać się ze skorumpowanym burmistrzem, który wraz z bandą oprychów trzyma krótko mieszkańców (kontroluje zapas wody) i ma co do miejsca swoje niecne plany. Mamy oczywiście dziewczynę – jaszczurkę ;) która zdobywa serce naszego bohatera. Mamy oczywiście scenę, gdy Rango zostaje prawie pokonany i wygnany z miasta i oczywiście wraca w blasku glorii by uratować wszystkich i zaprowadzić w końcu ostateczny porządek. Za kompletną przewidywalność akcji (od a do z) duży minus.
Słowo na niedzielę
Na koniec – jako świetna rozrywka ten film spisuje się znakomicie. Jednak jeśli chcesz wyciągnąć z obecności Deppa wśród odbiorców płac ciut więcej– za kamerą musi stać Tim Burton. Bo widać Verbinski specjalizuje się w zaspokajaniu wymagań Hollywoodu. A dopiero później wnosi artyzm. A czasami nawet obchodzi się bez niego.
PS. Podobne:
0 comments:
Post a Comment