Jesteśmy pod wrażeniem. Mocna pozycja w tygodniu całkiem interesujących filmów. Dla Prawdziwych Menszczyzn.
Wielki nasz Neesonie
Neesona nie sposób nie lubić. My uwielbiamy tragizm i smutek, które wlewa w niemalże każdą swoją postać, co w ostatnim czasie pozwoliło nam wytrwać do końca na paru jego filmach i nawet nie żałowaliśmy zostawionego w kinie czasu. A poza tym to świetnym aktorem jest i basta. Dlatego na jego nowy film wybraliśmy się bez obaw, co nie było do końca takie oczywiste, bo trwa on dwie godziny.
O co chodzi
W "Przetrwaniu" nie liczcie na niesamowity scenariusz. Ot, historia paru samolotowych rozbitków, którzy nie dość, że mocno zszokowani i obici przeżyli kraksę w górach lodowatej Alaski, to jeszcze muszą stawić czoła watasze krwiożerczych wilków. Jak widać pech nie tylko u nas chodzi parami.
Hej ho! Hej ho! Po życie by się szło! |
Wolfpack
Ciary chodzą po plecach za każdym razem gdy na ekranie pojawiają się wilki. Na nas te sceny zrobiły ogromne wrażenie, dzięki niesamowitemu udźwiękowieniu i gęstej atmosferze strachu i zagrożenia (i wcale nie potrzeba grubych dolarów by uzyskać sugestywność). Gdy w nocy jeden z bohaterów zaczyna "wyć" do ukrytych w mroku bestii i nagle odpowiada mu kilkanaście wilków, to o mało co nie uciekliśmy z kina. Jedna z najfajniejszych scen jakie widzieliśmy w tym roku. I wcale nie wyglądały (wracamy do wilków) tak, jak przedstawił je Conan:
Jeszcze parę plusów
Zdjęcia. Utrzymane w szarych, stonowanych barwach (czyżby dlatego angielski tytuł?), są idealnym partnerem opowieści o męstwie, przetrwaniu i pokonywaniu swoich lęków. Postacie drugoplanowe - dalekie od banału, ciekawe i zagrane dobrze. Reżyseria świetna (Joe Carnahan), mimo paru delikatnie odczuwalnych dłużyzn. I ostatni - jest to naprawdę dobra sensacja.
Koniec imprezy. Wracam do domu. |
Wielki nasz Neesonie - część główna
A Neeson jest rewelacyjny. Nas zachwycił w pierwszych minutach filmu, kiedy (parę minut po kraksie) pochylił się nad rozhisteryzowanym kolesiem - krew tryska mu z brzucha, a on pyta się drżącym głosem "czy wszystko ze mną w porządku?" - i prosto w jego oczy powiedział: "umrzesz, oto co się stanie. Ale wszystko jest ok". I zrobił to tak, że mu uwierzyliśmy. Dalej jest jeszcze lepiej. Warto zobaczyć Liama w tym filmie!
Troszkę więcej
A na sam koniec, dodamy jeszcze, że jest to film trochę głębszy od zwykłej survivalowej sensacji. Wystarczy skupić się tylko na głównej postaci, a parę egzystencjonalnych pytań powinno zrodzić się w zakamarkach szarej masy. Jeśli nam się to udało to coś musi być na rzeczy.
0 comments:
Post a Comment