Po okresie pokazywania wygolonego łona oraz ogolonej głowy, mokre marzenie milionów chłopców powraca. Z klasą.
Czego byśmy nie napisali, ile byśmy nie szukali dziury w całym - nie możemy nie zauważyć jednego: płyta ta nie odbiega poziomem od wszelkich gagulców i rżyihan. Czyli ruszajta na parkiet wymóżdżone bydło. Britney nie ma głosu Rihanny, ani materiału Gagi, a mimo to kto wie, czy pod koniec roku to nie ona zostanie zwyciężczynią w tym trójkąciku. Mamy tu kilka bardzo solidnych kawałków (dwa na dole), czasami powalającą produkcję i w końcu nie ma już pieprzenia się z nastolatkowym popem. Jeśli już to Ms Spears będzie pieprzyć (większość tekstów to wyznania nimfomanki). I w takim dymankowatym tonie - to by było tyle. Obeszło się bez obciachu (z jednym kawałkiem który nam się szczerze podoba i to bardzo) czyli solidne:
DO POSŁUCHANIA:
Na pewno (świetny numer!): 05 How I Roll
Dla wytrwałych: 11 Gasoline
0 comments:
Post a Comment